sobota, 10 grudnia 2011

Prolog

- Na dziś wystarczy - powiedział mężczyzna podając swojej uczennicy ręcznik - Idzie ci coraz lepiej, więc zaliczenie ostatniego egzaminu nie powinno sprawić ci większego problemu.
- Obawiam się, że nie będzie aż tak dobrze jakby się to panu wydawało - odpowiedziała szesnastolatka upijając z butelki kilka łyków wody - Słyszałam, że ma mnie egzaminować największa piła na roku. W każdej grupie oblewa po kilka osób czepiając się jedynie drobnych szczegółów.
- Najwyraźniej nie są one takie małe - rzekł mężczyzna pomagając mi podnieść się z podłogi - Jesteś naprawdę zdolną tancerką i nie widzę powodów dla których nie miałabyś skończyć szkoły za pierwszym podejściem. A teraz zmykaj. Dobranoc.

Zgodnie z zaleceniami swojego nauczyciela blondynka od razu udała się do domu, gdzie po wykonaniu wieczornych czynności położyła się do łóżka. Czytając książkę i minimalnie zapominając o czekającym ją jutrze zaczęła myśleć o rodzicach, którzy nie całe 100km od Moskwy trzymali za nią kciuki i całego serca wierzyli w sukces swojej ukochanej córki. Dla Iwana i Tamary uzbieranie pieniędzy na kształcenie swojej jedynaczki związane było z wielomiesięcznymi wyrzeczeniami i ciężką pracą, dlatego też dziewczyna nie mogła pozwolić sobie na jakiekolwiek wpadki podczas egzaminu zarówno praktycznego jak i teoretycznego.
- Witamy Was serdecznie podczas ostatniego dnia nauki w naszej szkole tańca towarzyskiego - przemówiła miło wyglądająca kobieta - Ostatnie trzy lata waszego życia jak pewnie sami zauważyliście nie należały do najłatwiejszych i jestem naprawdę dumna, że do dnia dzisiejszego na wysokim poziomie utrzymała się zdecydowana większość studentów. Dzisiejszego dnia wszystko stanie się jasne i mam nadzieję, że wszyscy otrzymacie świadectwa z jak najlepszymi wynikami egzaminów od których tak naprawdę zależeć będzie wasza przyszłość. Życzę wam powodzenia i przekazuję głos profesorowi Petlurze, który nadzorować będzie przebieg części pisemnej egzaminu.
- Za chwilę wraz z resztą komisji egzaminacyjnej rozdam wszystkim arkusze z pytaniami, które sprawdzą waszą wiedzę jaką przyswoiliście w trakcie ostatniego roku nauki. Na rozwiązanie testu macie godzinę zegarową, a żeby przejść do następnego etapu z pięćdziesięciu możliwych punktów musicie zdobyć co najmniej trzydzieści pięć. Ilość zdobytych punktów zadecyduje o kolejności w jakiej przystępować będziecie do części praktycznej - poinformował wszystkich egzaminator po czym podobnie jak reszta nauczycieli przystąpił do rozdawania zdającym kartek z pytaniami - No to by było na tyle naszych wywodów. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko życzyć wam powodzenia.

Egzamin rozpoczął się na dobre i niestety nie było już szansy na odwrót. Ze wszystkich form wykazywania swojej wiedzy blondynka najbardziej nie lubiła właśnie testów, niby dla większości proste a dla niej podchwytliwy sposób na popełnienie głupich błędów. Ku wielkiej uldze dziewczyny nie wielka ilość pytań dotyczyła tańców standardowych które uwielbiała w tańcu, w teorii zaś myliła nazewnictwo bardziej skomplikowanych kroków.

Godzina zegarowa minęła jeszcze szybciej, niż się zaczęła. Po oddaniu swoich arkuszy wszyscy małymi grupkami rozeszli się po całym korytarzu, gdzie w napięciu oczekiwali na ogłoszenie wyników powtarzając w między czasie układ przygotowany na egzamin praktyczny. W końcu po 45 minutach obrad z sali wyszedł przewodniczący komisji, a zawiesiwszy na tablicy ogłoszeń kartkę powiedział:
- Do sali w której przebywa obecnie profesor Bartl będziecie wchodzić w kolejności od najniższej ilości zdobytych punktów. Nie chcę nikogo straszyć ale jest on najlepszym ze specjalistów w dziedzinie tańca towarzyskiego i radzę wszystkim włożyć całe swoje serce. Proszę zapoznać się z listą, bo za piętnaści minut rozpocznie się wywoływanie kolejnych studentów, a nie stawianie się pod pokojem w określonym czasie nie będzie tolerowane.
Gdy tylko mężczyzna zniknął za drzwiami pokoju, wszyscy jak na zawołanie rzucili się w kierunku tablicy ogłoszeń. Już po pierwszej minucie dało się usłyszeć zarówno okrzyki radości jak i głośne szlochy porażki. Blondynka w odróżnieniu do wszystkich podeszła do listy jako ostatnia. Niepewnie spojrzała na nazwiska osób które osiągnęły sukces, a widząc pośród nich swoje ogarnęła ją fala euforii. Z jeszcze większym przejęciem odkryła, że zdobywając czterdzieści trzy punkty zostanie wywołana do egzaminu jako jedna z ostatnich. Usiadła więc pod ścianą gdzie ze stoickim spokojem postanowiła zaczekać na swoją kolej.
- Panie Chruszczov zdałam!!! - krzyknęła na "dzień dobry" dziewczyna niespodziewanie wpadając do mieszkania swojego nauczyciela - Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Rodzice będą tacy szczęśliwy, gdy jutro wrócę do domu.
- To wspaniale - powiedział z uśmiechem na ustach mężczyzna, po czym wpuścił towarzyszkę do mieszkania - Pewnie byłaś najlepsza z grupy.
- Profesor Bartl uważa, że mam duże szanse na zrobienie kariery tanecznej w obrębie Rosji - wyrecytowała blondynka wciąż nie mogąc uwierzyć w swoje wielkie tego dnia szczęście - I to wszystko dzięki wysiłkom i staraniom pana i moich rodziców. Nie wiem jak się odwdzięczę za te wszystkie przepracowane godziny.
- Myślę, że jest taka jedna rzecz która mogłabyś dla mnie zrobić... - stwierdził czterdziestopięciolatek coraz bardziej przysuwając się do swojej podopiecznej i nachalnie kładąc swoje dłonie na jej tyłku - Pokaż na co cię stać.

W jednej chwili cały świat i szczęście dziewczyny zawaliło się. Nie mogła znieść jak osoba, którą traktowała jak dobrego wujka mogła posunąć się do tak okrutnych dla każdej dziewczyny czynów. Za wszelką cenę starała się wyrwać się z objęć oprawcy, gdy jego wielkie ręce coraz bardziej zagłębiały się pod materiał jej bluzki. Czując zsuwające się z bioder spodnie zaczęła krzyczeć ile sił w płucach. Mężczyzna jednak nie przestał, tylko z jeszcze większym zaangażowaniem zabrał się do działania opuszczając tym samym swoje eleganckie spodnie do wysokości kolan. Poczuła obrzydzenie, gdy ciężar ciała Joahima spoczął na jej ciele, a usta zataczały obręcze na każdym skrawku skóry docierając wreszcie majtek, które chwilę później podobnie jak stanik wylądowały na podłodze.
- Niech mnie pan wypuści, proszę - krzyknęła przez łzy, ostatkami sił odpychając od siebie Chruszczova - Obiecuję, że nie powiem nikomu o tym co się stało ale niech mnie pan nie krzywdzi.
- Przychodziłaś tu tyle razy i za każdym razem kokietowałaś mnie czymś innym, więc nie udawaj teraz cnotki niewydymki - powiedział blondyn nie przestając robić swojego - Byłoby prościej gdybyś w takim samym stopniu zaangażowała się w naszą miłość.
- Naszą miłość? Przecież to co teraz robisz jest obrzydliwe - szepnęła dziewczyna po czym jej usta zostały zamknięte niechcianym pocałunkiem...

Ostatnie części garderoby obojga wylądowały na ziemi, a wtedy ostatki nadziei opuściły szesnastolatkę raz na zawsze. Widziała ostatni wyraz twarzy mężczyzny, który z premedytacją wszedł w nią i starając się zaspokoić swoje potrzeby w 100 procentach i kompletnie nie myśląc o osobie, którą krzywdził przez ostatnią godzinę...
 
4 tygodnie później

Po wizycie w Moskwie Blanca nie była w stanie powiedzieć rodzicom o tym co wydarzyło się podczas ostatniego spotkania ze swoim osobistym trenerem. Nie po tym jak upokorzył ją i wykorzystał w brew woli. Strach i ból towarzyszący jej wtedy, zaczął towarzyszyć jej ilekroć zostawała sam na sam z jakimkolwiek znajomym płci przeciwnej. Unikała samotnych wypraw na wieś, omijała skate park w których niegdyś uwielbiała przesiadywać a w którym aż roiło się od mężczyzn.

Mdłości i zawroty pojawiły się nagle. Przez kilka dni obsesyjnie zastanawiała się co mogłoby być ich przyczyną, jednak do właściwych wniosków zaczęła dochodzić dopiero wtedy, gdy jedna z koleżanek rzuciła w jej kierunku niewinny żart. Niechętnie ze złami spływającymi po policzkach czym prędzej spakowała kilka drobiazgów i wsiadając na rower udała się do najbliższej apteki, która znajdowała się w sąsiedniej wsi. Drżącymi rękoma otworzyła pudełko a przeczytawszy instrukcję obsługi zrobiła test. Nie wierzyła własnym oczom, gdy po piętnastu minutach na owym przedmiocie ukazały się dwie
błękitne kreski.

Z bezsilności osunęła się po ścianie i jak małe dziecko zaczęła łkać chowając twarz w za długie rękawy sportowej bluzy. Po raz kolejny drastyczna rzeczywistość sprowadziła ją na ziemie.
- On mnie zgwałcił - załkała, gdy jej matka zaniepokojona szlochem córki bez wcześniejszego uprzedzenia weszła do łazienki i zwróciła uwagę na test ciążowy leżący na zamkniętej desce klozetowej - Wierzyłam mu, a on potraktował mnie jak zwykłą szmatę...

4 komentarze:

  1. Zaczyna się interesująco, szczególnie, że darzę sentymentem tancerki :p

    Tam tylko wkradł się błąd, albo Twój sposób narracji jest niezgodny z moim umysłem:
    "...rzekł mężczyzna pomagając mi podnieść się z podłogi."
    Tu masz w pierwszej osobie, a dalej mamy trzecią.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada, czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dosyć dobrze. Jedyna uwaga - w opowiadaniach liczebniki piszemy słownie.

    OdpowiedzUsuń